Wreszcie skończyłam Księgę II. Mówię wreszcie, bo pisanie tego, a przynajmniej ostatniego rozdziału było dla mnie istną torturą. Mam już serdecznie dosyć bohaterki, z której postanowiłam zrobić czarny charakter, a która w rzeczywistości wydaje mi się najbardziej realistyczna z nich wszystkich. Dostrzegłam, iż każdy z moich bohaterów posiada dwie strony - dobrą i złą. Owszem, wiem, iż ludzie je mają, lecz chyba nazbyt mocno je zarysowałam. Jedynie pociesza mnie fakt, że postanowiłam zrobić sobie jednodniowy urlop od pisania i przypomnieć sobie, dlaczego wcześniej uwielbiałam to robić. Bo wiem, że tak było. W zasadzie to nawet wczoraj cieszyłam się, kiedy mogłam kreować świat. Chyba nie darzę sympatią tylko jednej postaci, mimo że jest kluczowa w całym opowiadaniu. Na początku tak samo miałam z Kay'em, ale wysłałam go na przymusowe wygnanie i po paru dniach niepisania o nim znalazłam doskonałe rozwiązanie dla moich problemów. Mam szczerą nadzieję, że tym razem też tak będzie. A tymczasem napiszę następny rozdział, z tym, że wykorzystam w nim P., A., B. i An. I jeszcze coś. Jestem niezmiernie dumna z siebie, bo skończyłam tę Księgę tylko w 22 dni. Rozumiecie?! 77 stron, wiem, że niewiele, ale jak na tak trudny miesiąc to i tak sukces. Razem napisałam 165 str., czcionki 14. Jeżeli liczyć stronę tytułową, to 168.
Życzcie mi powodzenia.